sobota, 19 lipca 2014

Bycie nieszczęśliwym to Twój wybór!




Dziś opowiem dwie historie, dwóch osób, które swoją postawą dają świadectwo, że MOŻNA INACZEJ. Że pomimo tragedii można się podnieść i ŻYĆ pełną piersią. Jedną z tych osób znam osobiście, drugą "poznałam" w necie.

Jesteście gotowi? Możecie na wszelki wypadek przygotować chusteczki higieniczne na otarcie łez... i tych wzruszenia... i tych radości oraz podziwu.

Pierwsza historia opowiada o mojej koleżance, nazwijmy ją P. Ponad dwa lata temu poznała mężczyznę, którego bardzo pokochała z wzajemnością. Dla niego opuściła miasto rodzinne, rodzinę, przyjaciół i przeniosła się do miasta Ch. Patrząc na nich czuło się ich miłość, radość, troskę o siebie... Razem stawiali czoło i smutkom i radościom.
P. nazywała go Aniołem.

Kilka miesięcy temu Anioł zmarł... nagle... bez sensu... Po prostu upadł i przestał oddychać, a P. oprócz wezwania karetki pogotowia nic nie mogła zrobić... tylko patrzeć... i umierać z rozpaczy i strachu razem z nim.

Pogrzeb Anioła odbył się w drugą rocznicę ich związku. Czyż to nie okrutny żart losu?

P. rozpaczała, zadawała pytanie "dlaczego". Jej ból był ogromny. Zmieniła się, bardzo dużo schudła. Jednak nie wyobrażajcie sobie co czuła i przeżywała, ponieważ to nierealne. Ja też nie potrafię - po pierwsze dlatego, że wszystkie osoby, które kocham są ze mną, a po drugie chyba każdy przeżywa po swojemu.

Po ponad miesiącu P. wróciła do pracy. I jakież było nasze zdziwienie, gdy weszła uśmiechnięta, zadbana jak zawsze i chętna do pracy. Minęło kilka miesięcy, a P. żyje jak dawniej, a jednocześnie - według mnie - trochę inaczej. Jedne rzeczy stały się mniej ważne, a drugie bardziej... Żyje pełną piersią, jest radosna, życzliwa, spotyka się ze znajomymi... i nie trwoni swojego czasu. A niedawno wynajęła mieszkanie, więc chyba zostanie z nami :)

Może ktoś prychnie czytając tę opowieść i powie "ona wcale go nie kochała" albo "co to za miłość, gdy po miesiącu ona nie nosi żałoby?" Takiej osobie mogę tylko... współczuć i zadać jedno pytanie - czy Anioł chciałby, żeby rozpaczała i wiła się w konwulsjach żalu? Nie będę przekonywać o wadze miłości P. do Anioła... wystarczy mi, że ja to WIEM - on wciąż jest w jej sercu :)


Druga historia opowiada o człowieku, który urodził się bez rąk i nóg, ma tylko jedną zniekształconą stopę. Może słyszałeś o nim? Jeśli jednak nie, to czytaj dalej, bo to też ciekawa i inspirująca opowieść. 

Nick Vujicic, bo o nim mowa, urodził się z rzadką chorobą, znaną jako zespół tetra-amelia. Wprawił tym w szok swoich rodziców, którzy nie potrafili zaakceptować takiej niesprawiedliwości losu. Jego mama przez dłuższy czas nie chciała karmić go piersią. W szkole był poniżany przez kolegów i Nick, podobnie jak początkowo jego rodzice, miał poczucie ogromnej niesprawiedliwości i pokrzywdzenia przez los. Miał depresję, myśli samobójcze, a w wieku 10 lat próbował się utopić. Kiedyś mama przeczytała mu artykuł o pewnym niepełnosprawnym mężczyźnie, który pokonuje swoje ograniczenia, radzi sobie w codziennym życiu i czuje się spełniony. I to był moment przełomowy - Nick postanowił, że też nauczy się wykonywać niezbędne czynności samodzielnie. Nauczył się chodzić, pić ze szklanki, samodzielnie myć zęby, czesać włosy, pisać, obsługiwać komputer. Dziś potrafi nawet jeździć na deskorolce, surfować i pływać. I wciąż chce uczyć się nowych rzeczy :)



Jako młody chłopak nawet nie śnił o żonie... a w roku 2012 ożenił się z pełnosprawną, piękną kobietą. Natomiast po roku urodził im się syn :)

Skończył studia, założył własną firmę i jest mówcą motywacyjnym.
JEST SZCZĘŚLIWY :)

Jakie z tych historii płynie przesłanie? Jaka konkluzja?
Wierzę, że taka:
Każdy sam ponosi odpowiedzialność za swoje życie i ...
Jeśli chcesz możesz brać przykład z P. i Nicka



Choć nigdy tego nie robiłam, to dzisiejszego posta dedykuję Tobie P.


Agnieszka

12 komentarzy:

  1. Z takich osób musimy brać przykład: warto od nich uczyć się jak kochać i jak żyć! Pani P <3.
    M.CH.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteście cudowne Aga, M.Ch i moja silna P♥ Aga tekst mistrzostwo swiata.Smerfetka;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne i bardzo motywujące historie. A my się potykamy o drobiazgi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Drobiazgi w życiu nic nie znaczą... nie warto zaprzątać sobie nimi głowę... spójrzmy w głąb siebie... odpowiedzmy sobie na pytanie, co jest dla nas w życiu ważne, i zacznijmy w końcu to doceniać... bo nigdy nie wiemy co nas czeka... a może być już za późno...

    Aga... DZ.!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem, czy istnieje ktoś, kto nie zna historii Nicka. Ten mężczyzna jest tak niesamowity, że nie sposób nie wiedzieć o nim, a jeszcze głupiej narzekać, że "mnie to los pokarał, bo...". Obie historie są motywujące i pięknie potwierdzają słowa z pierwszego zdjęcia, że "myślenie o bezsensie życia jest bezsensowne". Z takim podejściem można znacznie więcej zdziałać!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Bezsens czasem może dać kopa... i podkręcić do życia jeszcze bardziej... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Bezsens czasami może dać kopa... zmobilizować do działania, ale to wyższa filozofia mózgu, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Spotkało mnie w życiu dużo okropnych i przykrych doświadczeń, ale spotkało mnie też dużo dobrego. Przez wiele lat na wszystko narzekałem i ciągle byłem smutny. Od kilku lat staram się nadrabiać stracony czas i myślę sobie, jak mogłem być taki głupi. Ale może takie doświadczenia też są potrzebne..
    A czytając te historię, to chyba należy się zawstydzić i brać ostro do roboty zwanej życiem.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne demotywatory, bezsens może tak naprawdę jeszcze bardziej zdemotywować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że tak:)... pytanie tylko czy chcesz wyjść z bezsensu, znaleźć sens i żyć najlepiej jak można czy tkwić w bezsensie i narzekać na los? :P
      Ale to już każdy sam sobie powinien odpowiedzieć.

      Usuń