wtorek, 25 listopada 2014

Jak pokonać oporny OPÓR?

Dziś chcę Ci przekazać małą cząstkę tego, co było na szkoleniu... i być może, gdy chwilę o tym pomyślisz powiesz "kurde, faktycznie tak jest"

Przypomnij sobie jak to było, gdy chciałeś nauczyć się czegoś nowego. Przypomnij sobie jak to było, gdy chciałeś coś w swoim życiu zmienić, coś co do tej pory robiłeś setki razy, ale stwierdziłeś, że chcesz to zmienić. Nie ważne z jakiego powodu... być może czułeś się źle, czułeś frustrację, apatię. Nie ważne. 

Może chciałeś przestać obgryzać paznokcie, przestać palić, lepiej się wysławiać, pozbyć się natrętnych myśli. I co ? Pasowało Ci nowe zachowanie, walka z natrętnymi myślami, jak cudownie byłoby się zaciągnąć? Sądzę, że nie.

Opowiem Ci historię z mojego życia, rzecz która jak się okazuje wcale nie jest rzadkością. Ale do sedna :) Otóż kiedyś, zanim zasnęłam, robiłam wielokrotne "wędrówki ludów" na trasie łóżko - drzwi wejściowe do domu - łóżko... Męczyło mnie to okropnie,  nie tylko fizycznie, bo przecież zanim usnęłam, to kręciłam się tam i z powrotem. Męczyłam się również od strony psychicznej, byłam zła sama na siebie, bo nie potrafiłam nad tym zapanować.

Po kilku nieudanych próbach udało się :) Jednak nie było to proste jak pstryknięcie palcami. W końcu robiłam tak całkiem długi czas, utrwaliłam w sobie głupi nawyk, bez którego nie potrafiłam żyć... no dobra, przesadzam - nie potrafiłam spokojnie zasnąć. Wymusiłam na sobie leżenie w łóżku i tak każdego dnia, aż do utrwalenia nowego nawyku, jakim jest spokojne leżenie w łóżku. I dziś w nosie mam  sprawdzanie czy drzwi są zamknięte.

Jednak tak, jak napisałam pojawił się OPÓR. Czyli pierwszego i następnego, a także przez kolejne dni moje nowe zachowanie NIE PASOWAŁO mi. Było nowe,  nieznane, nie moje. I cholera nawet nie wiesz jak mi wszystkie nerwy mojego ciała kazały wrócić do starego nawyku, dawnego zachowania. Że głupiego, niezdrowego? Nie ważne! To było coś, co robiłam każdego dnia, a teraz nie mam tego, nie potrafię bez tego żyć ( no dobra znów przesadzam, nie potrafię bez tego zasnąć)... a miało być przecież lepiej. Więc to chyba zły pomysł, lepiej wrócić do starego zachowania, które jest głupie, ale MOJE.

Na szczęście wytrwałam w swoim postanowieniu, dziś nawet nie pamiętam ile to trwało, jednak Andrzej twierdzi, że potrzeba 40 dni, żeby utrwalić nowe nawyki, nowe połączenia nerwowe w mózgu.

Wyobraź sobie, że chcesz nauczyć się jeść zupę lewą ręką (jeśli do tej pory zajadasz ją prawą). Nalej pełen talerz zupy, usiądź wygodnie przy stole, weź łyżkę w lewą dłoń i SMACZNEGO :) Ale, ale co się dzieje? Rozlewasz zupę jak małe dziecko, nie możesz trafić do ust i sprawia Ci to duży dyskomfort? No cóż, tylko przez 40 dni. Chyba, że się wcześniej poddasz. Wcale się nie zdziwię, no bo po co Ci ta zmiana? :P 


Jeśli Twój nawyk kopie Cię po dupie, jeśli chcesz zmienić jakieś zachowanie, które Ci nie służy, to wiedz, że poznasz czym jest opór. Poznasz jego ukrytą moc, która będzie chciała Cię odwieść od wprowadzania zmian i znajdzie mnóstwo usprawiedliwień, dla których powinieneś zaniechać pracy nad sobą. Bo ćwiczenie nowego zachowania jest w konflikcie ze starym zachowaniem.




I dlatego, choć nie tylko, każde spotkanie z Andrzejem kończone jest "miśkami". Każdy z każdym. Tyle życzliwych przytuleń w ciągu jednego dnia... POLECAM I TOBIE :)


Pozdrawiam z szeroko rozpostartymi ramionami :)
Agnieszka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz