Często tak bywa, że rozmowa z kimś inspiruje mnie do napisania posta. Dziś jest podobnie, a że rozmowa była pełna emocji i epitetów takich jak hipokryta, tym bardziej mam ochotę przekazać temat dalej :)
Kiedyś jak się kogoś nie lubiło i chciało się dokuczyć, upokorzyć pisało się np. na szkolnej ławce albo na ścianach toalety "Kaśka Nowak jest głupia". Kilka lat temu znalazłam w drzwiach mojego mieszkania anonimowy liścik z epitetami i pogróżkami. Jako, że brzydzę się takimi anonimami i uważam, że jak ktoś ma jakieś pretensje do drugiej osoby, to powinien mieć odwagę rozwiązać problem face to face, postanowiłam zapukać i spytać sąsiadkę, którą podejrzewałam, o co chodzi? Niestety nie przyznała się... po roku zaczepiła mnie i przyznała, a także przeprosiła. Ta rozmowa wiele wyjaśniła i zaczęło nam się przyjemnie "sąsiadować".
Dziś możliwość anonimowego krytykowania, ubliżania, gardzenia, wyszydzania, najkrócej mówiąc hejtowania przybrała nowy wymiar, a Internet stwarza wiele możliwości, z których wielu skwapliwie korzysta. Siedzą sobie po drugiej stronie ekranu i udają odważnych. Może nawet tak się czują, "wow jak zajebiście mu/jej dokopałem". A jak jeszcze dołączy do tego jakiś inny hejter, to chyba po prostu szczytują z rozkoszy. A czasami to normalnie hejtowe orgie tworzą.
Mój A. lubi Kubicę i dlatego wiem, że jest on niejednokrotnie krytykowany, wyśmiewany na forach. Anonimowo oczywiście, a nawet jak ktoś się podpisze, to i tak nikt nie wie kim jest franek, ziutek, inteligent, czy rajdowiec. Tak czy siak siedzi sobie taki "odważnik" i szkaluje innych... chyba po to, żeby podnieść swoje nieistniejące poczucie wartości.
Więc mam propozycję dla tych wszystkich lubiących z ukrycia rzucać kamieniami
zdejmij maskę z twarzy, pokaż ją światu i powiedz "Tak wygląda, ten który udaje odważnego, a jego prawdziwe imię to TCHÓRZ. Dla mnie nie ma znaczenia czy robisz to w necie, piszesz na ławce czy w innym miejscu. Dla mnie wyznacznikiem jest to, że robisz to anonimowo i że częstokroć z bardzo niskich pobudek obrażasz innych. Gdybym mogła wymazałabym wszystkie hejty, a ich autorom kazałabym powiedzieć prosto w twarz to, co napisali . Myślicie, że wielu odważyłoby się? Posraliby się w gacie.
I to, że za kimś nie przepadam, nie zgadzam się w jakichś kwestiach z tą osobą, nie znaczy, że będę się cieszyć, gdy inni będą go hejtować. Nie będę zacierać rąk i mówić "yes, bardzo dobrze, ma za swoje". Nie podpiszę się pod takim anonimem. A jeśli uważasz, że to hipokryzja, no cóż...
Demokracja dała nam możliwość swobodnego wyrażania się ,wypowiadania swojego zdania. Niektórzy wykorzystują tę wolność i obrażają innych ile wlezie. No bo przecież oni wyrażają swoje zdanie, tak ? Mają do tego pełne prawo?
Ja dziś mówię głośne NIE... i możesz nazwać mnie hejterem
To chyba jeden z minusów internetu. Anonimowi hejterzy rozmnożyli się nie wiadomo jak i kiedy a ich ilość jest zatrważająca. I tak jak piszesz, najgorsze jest to, że słowa które łatwo piszę się po drugiej stronie ekranu, znacznie trudniej powiedzieć twarzą w twarz. Mnie to też irytuje i również wolę wszelkie konflikty rozwiązywać w cztery oczy, a nie "kłócić się" przez stukanie w klawiaturę, Nie wiem, czy to oznacza, że jestem staroświecka? ;-)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy można powiedzieć, że jesteś staroświecka. Natomiast wiem, że wykorzystujesz narzędzia, nowoczesną technologię w mądry sposób. I to jest ważne :)
UsuńPozdrawiam!
Jeśli chodzi o wpisy na takich portalach jak np. Interia, gdzie akurat mam swojego maila, to chyba nie ma tematu, pod którym nie pojawili by się hejterzy. Najpierw wylewają pomyje na postacie o których mowa w artykule, albo na powiązane z opisywaną sytuacją, jak trzeba zjadą rząd i kraj. W zależności kto hejtuje - obrażane są poszczególne partie polityczne i kościół. Wreszcie dostaje się autorowi za gówniany artykuł, a już kwintesencją "dyskusji" staje się wzajemne obrzucanie błotem przez komentujących, którzy chyba się nie znają (?), a dowalają sobie z grubej rury. Czasami przelecę wzrokiem po takiej nawalance i mam wtedy mieszane myśli o nas Polakach :-/
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak jest, jak piszesz. I co gorsza hejterzy są wszędzie... Interia, Onet itd. Siedzą sobie tacy maluczcy, wylewają pomyje na innych i dzięki temu czują się... wielcy. Cóż niektórzy lubią żyć w permanentnej iluzji swojej "boskości"
UsuńPozdrawiam :)
Jestem tyle co po kampanii wyborczej i powiem Ci, że doświadczyłam tego na własnej skórze. Łatwo jest bluzgać anonimowo, ale w pewnym momencie przestałam się przejmować, bo to zwyczajni tchórze są.
OdpowiedzUsuńBrawo! Widzę, że nie tylko blogujesz :) Pochwalisz się jak poszło?
UsuńA tchórzami, tak jak piszesz, nie warto się przejmować.