czwartek, 5 czerwca 2014

Martwota - drętwota?



W poprzednim poście napisałam jak interpretuję określenie "martwić się". Dziś jako ciekawostkę przytoczę Ci angielski odpowiednik naszego "martwić się" oraz jego znaczenie. Na pewno znasz słowo WORRY,  ale czy wiesz, że wywodzi się od starego anglosaskiego słowa, oznaczającego dusić, dławić się? Nie wiem czy potrafisz sobie wyobrazić jak czuje się człowiek, którego jakiś złoczyńca złapał za szyję i dusił z całych sił, pozbawiając życiodajnego powietrza. W każdym razie jeśli wciąż się czymś martwisz, to sam dla siebie jesteś takim dusicielem. 

Pomyśl czym najwięcej się martwisz? Czy to ma realną możliwość zaistnienia w rzeczywistości? Jak często martwisz się na wyrost? Sprawdź fakty, przestań patrzeć  przez pryzmat czarnego koloru...  chyba, że tak lubisz. Wiem, niektórzy lubią wyszukiwać zmartwienia, bez tego ich życie straciłoby sens :P Też tak masz?


Przyjrzyjmy się takiej sytuacji. Jest zima, w telewizyjnych newsach mówią o panującej grypie i śmiertelnych ofiarach. Idziesz do pracy, a tam głównym tematem jest...grypa. Od samego słuchania można zachorować. "To straszne, ludzie umierają... trzeba się zaszczepić... unikać ludzi... nie jeździć autobusami, pociągami..." Aż strach tego słuchać. Najlepiej zaszyć się w czterech ścianach i nie wychodzić z domu. Jedni drugim napędzają spiralę strachu...spiralę zmartwień. A czy ktokolwiek przeanalizował prawdopodobieństwo, jakie są szanse, że to czego się obawiasz naprawdę się zdarzy? Czy ktoś pomyślał o tym, że fakty mówią o tylko 2 osobach, które zachorowały i zmarły, w dodatku najprawdopodobniej tylko dlatego, że akurat były inną poważną chorobą osłabione. Za rok następna grypa...co z tym fantem zrobisz? Będziesz kolejny raz zamartwiać się tym samym? :P




No dobrze, wiem że nie zawsze sobie wymyślamy problemy...czasami one istnieją naprawdę :) I co wtedy? Zawsze możesz załamać ręce i poddać się, możesz płakać rzewnymi łzami i utyskiwać na cały świat...ale możesz też, jak już opadną emocje, stawić im czoła. Wszystko przeanalizować, zbadać problem, zebrać fakty, znaleźć kilka rozwiązań, wybrać jedno i...natychmiast wprowadzić je w życie. Wiesz, że to Twoje myśli tworzą Twoją rzeczywistość? Więc myśl...myśl...myśl, byleby konstruktywnie. Bo jeśli masz zamiar myśleć tylko w kategoriach zamartwiania się i użalania, to lepiej przestań mysleć...nie służy Ci to. Tomasz Edison mówił, że potrzebujemy ciała tylko po to, żeby nosił nasz umysł i że mózg dominuje. Zauważ, że znajduje się on na samym szczycie i jest chroniony przez czaszkę :)

Podsumowując:
1. Zastanów się czym się martwisz, czy to realne zagrożenie, a jeśli tak zbierz fakty, wszystko co możesz wiedzieć na dany temat i wykorzystać dla siebie.
2. Zapisz co możesz zrobić, by rozwiązać problem, wszystko co przyjdzie Ci do głowy, nawet te absurdalne pomysły.
3. Przeanalizuj je na spokojnie. Co się może stać jak zrobisz A, a co jak zrobisz B? 
4. Podejmij decyzję i działaj...NATYCHMIAST.

WAŻNE:
Spisz to wszystko na kartce. Głupi pomysł? Zrób tak, a potem oceniaj :)
NATYCHMIAST - jeśli odłożysz, to będziesz odkładać zawsze. Po prostu takie masz nawyki.



Nie mogę się oprzeć przed wklejeniem jeszcze dwóch obrazków :) Uwaga, wklejam, dla Ciebie, na zdrowie :)



To brak wiary, lęk, odsuwanie na później powodują Twoje największe problemy. Więc zmień to, zmień stare przekonania, stare nawyki, bo...



Agnieszka

2 komentarze:

  1. Dzielisz się dobrymi spostrzeżeniami, że narzekamy na coś, co dotyczy zaledwie garstki osób, ale w opowieściach rozrasta się to do rangi katastrofy.

    Słowa Dalajlamy to dla mnie numer jeden tego wpisu. Znam je i bardzo lubię, bo z niesamowitą prostotą pokazują paradoks naszego życia. Czasem warto przystanąć i pozwolić sobie na moment oddechu, by sobie uświadomić że nie warto... Albo też warto, ale... odpuścić :)
    Pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie...a ludzie sami sobie szkodzą, ciągle gdzieś i po coś biegną, rywalizują etc. Ja niestety też czasami się zapominam i narzucam sobie nadmiar zajęć...ale wtedy moja głowa woła "ZATRZYMAJ SIĘ NA CHWILĘ, BO NIE NADĄŻAM ZA TOBĄ" :))) No i uczę się wyciszać, cieszyć drobnostkami...

    OdpowiedzUsuń