piątek, 16 maja 2014

Portal randkowy jak seks grupowy?

Chwilę mnie tu nie było...chciałam sprawdzić jak szybko zacznie umierać popularność mojego bloga, a potem ją reanimować :)
A propos reanimacji popularności...zauważyliście do czego posuwają się niektóre znane osoby, tak zwani celebryci, byleby tylko utrzymać się na fali? Czy to dobry temat na kolejnego posta? Zobaczymy. Dziś chcę zastanowić się z Tobą gdzie można znaleźć partnera na (do?) życie...całe życie. I czy w ogóle szukać, czy to ma sens?

Jesteś singlem? Masz juz dośc samotności? Ok. Co z tym fantem dalej zrobić? Może poczekać, aż jakiś książę na białym koniu zapuka do Twoich drzwi? W końcu czasami cuda się zdarzają, tak jak to, że Ty mieszkasz w zamku :) Czy masz ciśnienie, pęd do znalezienia sobie drugiej połówki, no bo tak głupio...inni maja, a Ty nie. Bo znajomi organizują imprezę, a Ty się czujesz tam jak 5 koło u wozu. Tak na marginesie to są Twoje odczucia i tylko Ty możesz je kontrolować, jeśli chcesz. Poza tym zawsze możesz zostać w domu, pod warunkiem, że sama dla siebie jesteś dobrym towarzystwem...A jak nie to może odwiedź portale randkowe, żebyś następnym razem mogła z podniesioną głową przekroczyć próg dyskoteki :P Portali randkowych nie trzeba reanimować, bo ludzie czepiają się ich jak rzep psiego ogona.

Kiedyś byłam sceptycznie do nich (portali) nastawiona, ale...no właśnie. Jesteś kobietą w pięknym wieku :), pracująca, wychowująca dzieci. Rano wstajesz i pędzisz do pracy, potem wracasz...obiad, mycie naczyń, zaległe pranie, prasowanie, pomoc  przy odrabianiu lekcji, prysznic, padasz na pysk...i jedyne o czym marzysz, to walnąć się do łóżka i spać dwie doby. Nie masz czasu na fryzjera, kosmetyczkę, prawdę mówiąc wyglądasz jak wkurzony Chopin... więc jak w takim stanie wyjść i zresztą gdzie? Na dyskotekę i tam poszukać kogoś? Chyba na jedno bzykanko z jednorękim bandytą :) Hmm...to nie dla mnie. A dla Ciebie :P? Możesz też rozejrzeć się w pracy za jakimś przystojniakiem...ale to rodzi inne konsekwencje, dla niektórych nie do uniesienia.

Więc może faktycznie jakiś portal randkowy...zarejestrujesz się, wrzucisz kilka sweet fotek, tych sprzed lat lub po bliskim kontakcie z Photoshopem :) Czemu nie? Faceci też tak robią...Idziesz na pierwszą randkę, a tam stoi jakiś 100 kilowy hipopotam, ni cholery niepodobny do tego przystojniaka ze zdjęć. Ty z niedowierzaniem przecierasz soczewki, drapiesz się po głowie i ...bierzesz nogi za pas :) Pierwsze doświadczenie za Tobą, następnym razem będziesz mądrzejsza.

Kolejne spotkanie, facet ze zdjęć, uff, tym razem się udało :) Siadacie razem w restauracji, zamawiacie, rozmawiacie. On w zasadzie cały czas opowiada o sobie i o tym jaki był do tej pory nieszczęśliwy i samotny. Troszkę się cieszy, że teraz będzie inaczej. Mówi, że chyba już się w Tobie zakochał i robi maślane oczy. Snuje wizje jak to miło będzie się do siebie poprzytulać i mieć wspólne dzieci. HELOŁ!...ja już mam własne i może się troszkę rozpędziłeś kolego...przystopuj. Odwozi Cię do domu, a Ty pędzisz do kibla, żeby się wyrzygać, bo Cię zemdliło od jego ciepło-miękkiej i pokrętnej manipulacji.

Kilka dni nie odwiedzasz portalu, wciąż Cię mdli...W końcu jednak myślisz sobie "do trzech razy sztuka". Wpisujesz login i hasło i proszę ile wiadomości w skrzynce. Otwierasz i czytasz:
"Hej maleńka, ładne masz oczy, może jakieś małe bzykanko :)"
Ale, że jak? - myślisz sobie - w oko? :)
Następna wiadomość:
"Jestem w otwartym związku, podobasz się mi i mojej partnerce...może się zgodzisz na mały trójkącik? Jak nie, to ja chętnie sam na sam :)"
Dajesz sobie jeszcze jedną szansę i czytasz kolejną:
"Wow, jesteś piękną kobietą :) Sprawdź moje priv foto i powiedz czy ci odpowiadam".
Myślisz "no w końcu jakiś normalny facet" i otwierasz jego prywatną kolekcję. A tam ogromny, sterczący penis ( notabene też miał bliskie spotkanie z Photoshopem). Spadasz z krzesła i krztusisz się własnym śmiechem...bo dałaś się tak łatwo wyprowadzić w pole :)

Jak widzisz zdjęcia po retuszu przyniosły efekt :)...tylko czy zamierzony?
Jednak nie zrażaj się do tego typu poszukiwań, znam kilka szczęśliwców, którym się udało...może Ty też dołączysz do nich :)

Agnieszka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz