środa, 23 kwietnia 2014

CUD - Czas Unieść Dupę...Twoją dupę

Co robisz, gdy w Twojej głowie pojawia się  pomysł zrealizowania marzeń? Albo po prostu zmiany czegoś na lepsze?...no tak, nie ma gwarancji, że to NOWE będzie lepsze. Czy w Twojej głowie, zaraz po krótkiej wizji wspaniałych rezultatów, pojawia się myśl -jedna, druga, potem trzecia...aż w końcu natłok tych czarnych myśli gwałci, kopie, rozgniata buciorem Twój pomysł na miazgę? Jesteś tym malkontentem, który pozwala, aby pomysł, który dopiero rozkwita został zduszony w zarodku? W takim razie jesteś killerem własnych pomysłów, przestań więc potem marudzić na życie, na sąsiadów, na pracę, wszystko i wszystkich  wokół. Bo zachowując się w ten sposób stajesz się wrzodem na dupie osób, które słyszą Twoje zawodzenie. Czekasz na cud? Manna z nieba nie spada, to Twoje życie, więc bądź łaskaw wziąć je w swoje łapy i dokonaj - jak mawia ktoś, kto nauczył i zmienił wiele w moim życiu - CUD-u. Wiesz co znaczy wg niego słowo CUD? Czas Unieść Dupę. Nie chcesz jej unieść? Nie szkodzi, widocznie Twoja dupa ma się dobrze i jeszcze nie dostała ze szpica...:) Więc nie czytaj tego posta, skoro Twoje życie jest piękne :P


Natomiast jeśli jesteś tym, który chce walczyć ze złymi myślami, rozpieprzającymi Ci niejeden koncept, jeśli wkurza Cie wewnętrzna dyskusja Białego Anioła z Czarnym i chciałbyś zrobić Czarnemu eksmisję z własnej głowy...to czytaj dalej :)

Uprzedzam, że nie ma możliwości trwałego wykopania z głowy tych negatywnych, czarnych myśli. W końcu jesteśmy istotami myślącymi, mniej lub bardziej inteligentnymi:) A w związku z tym w naszej głowie dochodzi do dialogu dwóch głosów - dobrego ze złym, motywującego ze zniechęcającym. Nazwij to jak chcesz, nie w tym rzecz - chodzi o to, żeby większą siłę i przebicie miał ten, który nas motywuje do działania.


Więc co i jak zrobić, żeby nam się tak chciało, jak nam się nie chce? :P

Zanim wyjaśnię Ci w czym tkwi sekret, powiem to, z czego w mniejszym lub większym stopniu zdajesz sobie sprawę. Człowiek zawsze rozmawiał sam ze sobą i będzie to czynił do końca swego życia - i żebyś mógł udać się w zaświaty z uśmiechem na twarzy i bez żalu, walcz z demotywującymi głosami w Twojej głowie i... działaj. Nawet jak spróbujesz zatrzymać bieg Twoich myśli, to i tak próżne Twe starania. Nie wierzysz? Bardzo dobrze, to znaczy, że  nie wcisnę Ci kitu :P Sprawdź...policz od 100 do 0 . I co? W którym momencie przestałeś liczyć, a zacząłeś myśleć o swoich sprawach? Nawet nie wiesz kiedy? Niesamowite :) Można rzec, że myśli człowieka są jak małpa skacząca z gałęzi na gałąź :)

No to skoro i tak zawsze będziemy rozmawiać ze sobą, to czemu nie rozmawiać tak, żebyśmy czuli się komfortowo  w tej dyskusji (i po niej też)? Skoro sami przed sobą nie mamy żadnych tajemnic i potrafimy powiedzieć wszystko, czasem nawet w bardzo ostry i krytyczny sposób...to czemu nie powiedzieć temu złemu głosowi "wypieprzaj z mojej głowy"?


Co mówi do Ciebie Twój przyjaciel, gdy masz wątpliwości albo jakieś zmartwienia czy problemy? Coś w stylu "dasz radę, poradzisz sobie, trzymam kciuki, wierzę w ciebie"? No to czemu nie staniesz przed lustrem i nie powiesz sam do siebie podobnych słów? Albo jeszcze lepszych, bo w końcu Ty sam najlepiej wiesz, jakie słowa na Ciebie działają motywująco, Ty sam dla siebie jesteś - a na pewno powinieneś być - najlepszym przyjacielem. Więc stań każdego ranka przed lustrem i powiedz "cholera, to moje życie, mój film, w którym JA gram główną rolę, zrobię to, nie z takimi rzeczami dawałem sobie radę". I uśmiechnij się do siebie - nawet jak nie jest Ci do śmiechu. Śmieszne, dziwne, głupie? Jeśli tak uważasz, to następnym razem, gdy Twój przyjaciel będzie Cie podbudowywał, powiedz mu, że jest głupi i infantylny.


A co robisz, gdy ktoś Cię wkurza, podkopuje dołki, nabija się z Ciebie etc? Mówisz mu "bujaj się frajerze!" No to powiedz temu demotywatorowi, żeby spadał, przestań z nim gadać. Albo zacznij się z niego nabijać, nadaj mu głos Kaczora Donalda, wtedy na pewno nie będzie miał siły przebicia...w końcu kto słuchałby rad kaczki? Ja nie, a Ty?


I na koniec jeszcze jedna rada. Zastanawiałeś się kiedyś nad słowem MUSIEĆ? Wyrzuć go ze swojego słownika. Musieć nieświadomie wywołuje emocjonalną niechęć. No bo kto lubi być zmuszany do czegoś? Ty lubisz? Pomyśl jak się czujesz, gdy musisz wynieść śmieci, bo inaczej żona znów wygłosi tyradę na temat Twojej bezużyteczności :P Nie dość, że musisz, to jeszcze wizja gderającej żony, gdy Ty chcesz obejrzeć mecz, albo po prostu poleżakować po obiedzie,  przyprawia Cię o konwulsje. A gdybyś pomyślał "CHCĘ i wyniosę śmieci, będzie wtedy czysto, a jak wrócę przytulę żonę. Ona się ucieszy i pewnie da mi w spokoju pooglądać. A potem wieczorem może Twoja żona pomyśli "idę się szybko myć, bo chcę się położyć i przytulić do męża"   zamiast "MUSZĘ jak najdłużej się myć, może szybko uśnie".


Reasumując...każdy z nas ma czasem gorszy dzień, humor i to jest zrozumiałe. Zrozumiały jest również strach przed nieznanym. Ważne jest tylko, by ten strach nie paraliżował Cię, a dokręcał śrubkę w dupie i pchał do działania :)


A Ty? Jak się motywujesz do działania, masz jakieś sprawdzone sposoby? Podziel się, proszę,  z Czytelnikami bloga, który głos w Twojej głowie jest silniejszy? Zapraszam do dyskusji w komentarzach.


Agnieszka

4 komentarze:

  1. Zawsze i wszędzie mogę wszystko:-)
    M.Ch

    OdpowiedzUsuń
  2. I oby Tak dalej :) Zwłaszcza jak CHCĘ :) Chcę = Mogę

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja Pracodawczyni zwróciła mi dziś uwagę na ważny aspekt przyjaźni Wiem, że to słuszna uwaga, dlatego przytoczę ją. Prawdziwy przyjaciel nie tylko wspiera i klepie po ramieniu, ale tez potrafi szczerze, acz mocno potrząsnąć i powiedzieć "dość tego, weź się do cholery w garść"..dla naszego dobra. Taka szczera prowokacja chyba lepiej działa :) niż wspólne użalanie się nad losem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mądre słowa!
    M.CH

    OdpowiedzUsuń